„Ludzie listy piszą…”

„Ludzie listy piszą…”, ale co dzieje się z nimi później? Tę tajemnicę odkryły Zajączki, Kangurki i Tygryski, które dzięki uprzejmości Pani Marioli (żony naszego Pana Józefa :)), zwiedziły Urząd Pocztowy w Tychach. Po poczcie oprowadzał dzieci pan naczelnik i pokazywał miejsca, gdzie sortuje się i pieczętuje paczki oraz listy. Na chwilę dzieci zamieniły się w listonoszy i zajęły fotele przy ich stanowiskach pracy. Miały też okazję porozmawiać z panią listonosz, która akurat wracała do urzędu po nowy zapas listów do rozniesienia. No i oczywiście nie obyło się bez pamiątkowych zdjęć przy czerwonej skrzynce, za to w tradycyjnych czapkach listonoszy, które dostaliśmy na pamiątkę. I tak pierwsza autokarowa wycieczka 4-latków już za nami (dzieci spisały się na medal), a my już szykujemy się do kolejnej.

Sówkowo-wiewiórkowa poczta :)

Z końcem września sówkowo-wiewiórkowe skrzynki pocztowe – o których pisaliśmy już nieco wcześniej – pękały w szwach! W ostatnim tygodniu panie zmieniły nieco fach i zamieniły się w najprawdziwszych listonoszy, a wszystko po to, aby wszystkie listy trafiły do swoich odbiorców. 5-latkom zabawa ta sprawiła mnóstwo radości … ale czy Państwo potrafią sobie wyobrazić zdziwienie na twarzach dzieci, gdy okazało się, że jednym z listów w naszej skrzynce pocztowej jest list aż z samej Rwandy, a nadawcą jest o. Paweł, który całkiem niedawno spotkał się z dziećmi w „Węgielku”?!? 🙂 Wszystkim dzieciom i Rodzicom przesyła serdeczne pozdrowienia! 🙂 Bardzo cieszymy się z tak dużego zaangażowania w „pisanie listów”… może to dobry pomysł, aby czasem MMS-a, SMS-a czy @ zamienić na tradycyjny list i zaangażować w to dzieci? Nasza akcja pokazała, że to BARDZO DOBRY POMYSŁ! 😉

K jak kluski i koparka

Nasze Tygryski, Kangurki i Zajączki wiedzą już, że do zrobienia klusek potrzebujemy nie tylko wody i mąki, ale przede wszystkim kartofle 🙂 Końcem września przejęliśmy jadalnie, gdzie pod bacznym okiem Pana Darka zagniataliśmy, kulaliśmy i jedliśmy kluski własnej roboty. Mniam!
Na tym nie koniec! Tata od Milenki, z grupy Tygrysków, przyjechał do nas z prawdziwą koparką – radość była ogromna. Dowiedzieliśmy się między innymi, że koparka ma gąsienice zamiast kół, a ziemię wykopuje się łyżką zakończoną zębami. Mogliśmy także wejść do środka i usiąść na miejscu operatora. Powiemy wam w sekrecie, że to nie koniec naszej przygody z poznawaniem zawodów.

Idzie lasem Pani Jesień …

„Co to? Złote i zielone i brązowe i czerwone …
Piękne liście! Już zbieramy! I po kształtach odróżniamy:
te wycięte w kształt serduszka w podarunku dała brzózka.
Liść dębowy ma falbanki, falujące jak firanki.
Z liści klonu bukiet marzeń, może także być wachlarzem.”

Nie mogło zabraknąć w Węgielku, poza wierszami, piosenką i ciastem ze śliwkami, spotkania z bohaterką wrześniowego czwartego tygodnia, panią Jesienią, która przyszła do przedszkola w liściastej spódnicy, z wielkim wiklinowym koszem. Co było w środku? O to zapytajcie dzieci. My jednak możemy zdradzić, że rozpoczął się sezon na poszukiwanie skarbów jesieni. Czy ktoś odnalazł już brązowe kasztany, żołędzie i czerwoną jarzębinę? Pani jesień opowiedziała nam o tym, czego warto szukać w parku i na niedzielnym spacerze. Zachęciła do tworzenia korali i zupy dyniowej 🙂 I choć wizyta była którtka, bo długa droga przed Nią, to my postanowiliśmy, że zatrzymamy ją na dłużej, bo na najbliższe 3 miesiące. Mamy nadzieję, że przyniesie dużo słońca, a opadające liście będą mienić się pięknymi barwami … Bo nie ma to jak polska, złota jesień 🙂

Misjonarz z Afryki

 Czy ksiądz potrafi jeździć na rolkach?”, „Czy w Afryce dzieci chodzą do przedszkola?”, „Jak długo jedzie się do Afryki?” – to tylko niektóre z pytań, które zadaliśmy misjonarzowi Pawłowi, który odwiedził Sówki i Wiewiórki w Węgielku w miniony poniedziałek. Gość, który od 4 lat pracuje na misjach w Afryce, podzielił się z nami opowieściami o tym jak wygląda jego praca, pokazał nam na dużym ekranie film, dzięki któremu zobaczyliśmy wnętrza domu afrykańskiej rodziny oraz szkołę, w której uczą się młodzi Afrykańczycy. Nauczyliśmy się też tańczyć „po afrykańsku”, co okazało się bardzo zabawne i wyglądało zupełnie inaczej, niż tańce, które znamy z przedszkola 🙂 Po spotkaniu wiemy też, że „ingoma” to afrykański bęben, krzesła robi się z liści bananowca, a najlepsza kawa jest prosto z Burundi 🙂 Dziękujemy za spotkanie i obiecujemy modlitwę w intencji misjonarzy, którzy opowiadają o Panu Bogu w najdalszych zakątkach świata.